Altamiro
Opowiadanie zastrzeżone prawami autorskimi.wykorzystywanie i kopiowanie bez zgody autora zabronione
Niespełniona miłość
Nazywam się Natalia. Opowiem Wam moją historię. Smutną opowieść o pięknej miłości. O mnie i Robercie- mężczyźnie którego kochałam całym sercem, którego kocham i zawsze będę kochać.
Poznaliśmy się w mikołajkowy wieczór. Wtedy to po raz pierwszy pojawiłam się na forum o intrygującej nazwie „blaski życia”. Nieśmiało przedstawiłam się w kąciku powitań. Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu wszyscy przyjęli mnie bardzo ciepło, serdecznie, jednak Ty najbardziej:
„Cieplutko i milutko witaj Natalko J Bardzo się cieszę że jesteś w naszej szczęśliwej i radosnej rodzince J Czuj się jak u siebie, bo od teraz to Twój drugi dom J Jesteś wśród przyjaciół więc o nic się nie martw. My Ci we wszystkim pomożemy J
Najwspanialsze powitanie w moim życiu. Nikt wcześniej nigdzie mnie tak nie powitał. „Pomyślałam sobie wtedy co za miły i uprzejmy facet.”
Nie wiedząc co napisać, w swym pierwszym poście w kąciku z poezją umieściłam swój wiersz przekonana że nikomu się nie spodoba:
„Będzie dobrze jeśli w ogóle ktoś cię przeczyta. Na pewno będą się ze mnie śmiać.”
Jakże byłam zaskoczona gdy po godzince zobaczyłam: Liczba wyświetleń 14 odpowiedzi 7 a wśród nich od Ciebie:
„Gdy serce spragnione a dusza stęskniona. Natalko...wiersz jest piękny...nastrojowy, Jest w nim melancholia i odrobinka smutku. Bardzo podoba mi się ze piszesz prosto z serduszka. Wzruszyłem się czytając Twój wiersz”
„Podoba mu się wiersz...mój wiersz...mój”
Po raz pierwszy od dłuższego czasu poczułam w sercu radość. Szczęśliwa z uśmiechem na twarzy położyłam się spać. Jednak nie mogłam zasnąć, rozmyślałam:
Wrażliwy mężczyzna, czuły, czyta wiersze. Sam coś tworzy czy tylko się interesuje poezją? Muszę go o to spytać, koniecznie. Fajnie byłoby go bliżej poznać. Ciekawe skąd jest...
Otulona myślami spoczęłam w objęciach Morfeusza.
Obudzona promieniami słońca jak co rano biegałam w parku a następnie udałam się do swego Atelier-studia fotograficznego. Fotografowanie to moja ogromna pasja. Kocham to. Nie ma nic piękniejszego od magii ludzkiej twarzy. Uśmiechu. W każdym z nas tkwi to „coś” trzeba tylko umieć to dostrzec i ukazać. Najbardziej intrygujące są oczy zwłaszcza dziewczęce; radosne, rozmarzone, zamyślone, tajemnicze, pełne życia.
Urzekające krajobrazy, zapierające dech w piersiach pejzaże. Po prostu bajka. Jednak największą przyjemność sprawia mi organizacja i fotografowanie wesel, przyjęć ślubnych. To jakby się znaleźć po drugiej stronie tęczy. W krainie miodem i mlekiem płynącej. Za każdym razem gdy słyszę to magiczne słowo przeszywa mnie dreszcz emocji. Ogarnia uczucie cudownej błogości a na twarzy pojawia się łza wzruszenia...
Wieczorem odwiedziłam blaski życia gdzie czekała miła niespodzianka –PW -prywatna wiadomość:
„Kochana Natalko...oczarował mnie Twój wiersz...rozmyślałem o zawartych w nim uczuciach...o Tobie, Twej wrażliwości. Wpadnij do pokoiku „w cieniu drzew” porozmawiamy. Poznamy się bliżej. Przesyłam wskazówki jak „trafić”. Czekam na Ciebie (Aragorn)”
Z największą przyjemnością Aragornie -pomyślałam. Chętnie poznam Cię bliżej. Za chwilkę będę.
Po pojawieniu się „pod drzewami” zostałam powitana przez znajoma grupkę, w tym przez tajemniczego Aragorna.
-Witaj Arweno(tak nick wybrałam nim weszłam do pokoiku). Cieszę się że jesteś J
-Witaj, ja również bardzo się cieszę J
Chcąc odłączyć się od grupy przeszliśmy na priw gdzie kontynuowaliśmy rozmowę:
-Wiersz, który wczoraj umieściłaś w blaskach życia jest przepiękny.
-Dziękuje.
-Proszę J
-J
-Masz talent.
-Nie przesadzaj.
-Naprawdę.
-Napisałam po prostu dobry wiersz, który Ci się spodobał i to wszystko.
-Skromność godna wielkiej poetki J
-Przestań, zawstydzasz mnie.
-Przepraszam.
-Nie przepraszaj, miło usłyszeć takie słowa. Lubisz czytać wiersze?
-Bardzo.
-Tworzysz czy tylko interesujesz się poezją?
-Pisze wiersze, opowiadania, powieści.
-Niezwykłe J
-Co takiego?
-Mężczyzna tworzący poezję i prozę. Rzadkość w dzisiejszych czasach J Skąd jesteś?
-Z Krakowa.
-Dwoje poetów z królewskiego miasta. Też mieszkam w grodzie Kraka.
-Fajnie J
-Nio...J Muszę już zmykać.
-Fajnie mi się z Tobą rozmawiało J
-Mnie również.
-Śpij dobrze, cudownych snów
-Dziękuje, wzajemnie.
-Pa.
-Pa.
Następnego wieczoru w cieniu drzew:
.....
-Zapomniałam wczoraj spytać, jak masz na imię?
-Robert.
-Ładnie J
-Twoje imię też jest piękne J
-J
-Czym się zajmujesz?
-Organizacją i fotografowaniem wesel, przyjęć ślubnych.
-To musi być bardzo przyjemne.
-I tak i nie.
-Czemu?
-Fajnie jest organizować wesele, przyjemnie fotografować szczęście młodej pary. Z drugiej strony ogarnia Cię smutek, że to czyjś ślub, radość a ty ciągle sama...bez miłości...ukochanej osoby... ;( płacze
-<przytul>
-Dziękuje
-Proszę aniołku, mogę tak do Ciebie mówić?
-Tak.
-Czujesz się bardzo samotna
-Oj, bardzo Robercie... nawet nie wiesz jak bardzo...
-Wiem...Natalko...doskonale rozumiem co czujesz...
-Też jesteś samotny?
-Samotny, nieszczęśliwy...
- Też nigdy nie poznałeś magii miłości. Dwoje samotników-nieszczęśników z nas.
-Niestety...
......
-Życie jest okrutne...
-Nie życie lecz ludzie Natalko... Wzajemnie się ranią, zadają ból, niszczą piękno które ich połączyło i otacza...
-O czym mówisz Robercie?
Cisza
-Robercik jesteś?
-Jestem aniołku.
-To czemu milczysz? Zapytałam o coś o co nie powinnam?
-Nie, tylko to bolesne. Ciężko mi o tym mówić...
-Co się stało?
-Chodzi o...
-Powiedz, umiem słuchać.
-...o moją żonę...
To było coś czego się nie spodziewałam.
-Masz żonę?- z ogromnym zaskoczeniem.
-Niestety.
-Ja Ci mówię szczerze o swojej samotności a ty mnie próbujesz oszukać?
-Nie robię tego.
-Nie? A kto napisał „ Samotny, nieszczęśliwy...”
-Nie rozumiesz?
-Masz rację nie rozumiem czemu żonaty mężczyzna pisze ze jest samotny.
-Napisałem to co czuje...zawsze tak robię... już taki jestem...
Nie wiem czemu ale w tym momencie poczułam że to prawda... że jest szczery więc spytałam:
-Wytłumacz mi Robercie.
Robercik opowiadał, otwierając się przede mną a ja słuchałam i płakałam. Nigdy wcześniej nie słyszałam tak okrutnie smutnej historii... przesyconej ogromem bólu, cierpienia, łez... To straszne gdy nóż w serce wbija ci miłość twojego życia... gdy rani cię każdego dnia swymi słowy, postępowaniem. Gdy na każdym kroku próbuje cię ośmieszyć, upokorzyć, zniszczyć.
Okropne gdy wspólne życie zamienia się w koszmar a ukochana w najgorszą heterę...
-...Ona zrujnowała naszą miłość... to co kiedyś było piękne teraz jest wstrętne...
-<przytul>
-Dziękuje. Jesteś kochana
-Jestem tylko człowiekiem, mającym serce.
-Szkoda że moja żona go nie ma.
-Może spróbuj z nią porozmawiać
-To nic nie da, próbowałem już nie jeden raz i za każdym razem jest gorzej.
-Przykro mi.. naprawdę bardzo Ci współczuje.
-Wiem aniołku, dziękuje że mnie wysłuchałaś.
-Proszę, zawsze do usług.
-Jesteś pierwszą osobą, której się zwierzyłem. Poczułem że mogę Ci zaufać.
-Możesz Robercik, zawsze Cię wysłucham. <całus>
-Za co?
-By rozpierzchły się Twe smuteczki J
-Dziękuje a to <całus> by znikły Twoje J
-Dzięki Robciu J Jesteś kochany
-Nie tak jak ty aniołeczku J
-Oj bo znów mnie zawstydzisz. Późno już. Do jutra Robercik
-Do jutra Natalko. Dobrej nocy i kolorowych snów.
-Wzajemnie, trzymaj się cieplutko.
-Ty również, pa.
-Pa.
Zasypiając: fajny jest, lubię go.
Wieczory upływały nam na długich rozmowach w przytulnej restauracji Brasserie. Przy filiżance wyśmienitej francuskiej kawy zwierzałam Ci się ze swoich trosk, zmartwień. Otworzyłam swe serce opowiadając o swej samotności. Słuchałeś mnie bardzo uważnie i pomimo że sam miałeś kłopoty pocieszałeś, napełniałeś otuchą, nadzieją. Nasze rozmowy sprawiały że byłam silniejsza, radośniejsza, znów chciałam żyć. Miałam prawdziwego przyjaciela, na ramieniu którego zawsze mogłam się wypłakać.
Bardzo szybko nasza przyjaźń przerodziła się w jedno z najpiękniejszych uczuć, któremu nie potrafiłam się oprzeć choć uwierzcie mi próbowałam z całych sił. Jednak serca nie da się zagłuszyć a miłości powiedzieć „nie”. Wyzbyć się jej, przynajmniej tej prawdziwej. A nasza taka była... nadal jest. Przyszła nagle, niespodziewanie. Rozkwitła w naszych sercach niczym majowy kwiat, najpiękniejsza z róż. Trzymając się za ręce, spacerowaliśmy wąskimi, uroczymi uliczkami, po krakowskim rynku gdzie zawsze kupowałeś mi bukiet czerwonych róż. Roziskrzonymi ogromem szczęścia oczami wpatrywaliśmy się w siebie, nie mogąc się sobą nacieszyć .Wśród wzlatujących gołębi niósł się nasz radosny śmiech i Twe piękne słowa:
„Te róże bledną przy Tobie najdroższa. Jesteś moją najpiękniejszą perełką”
Jadąc dorożką zaprzęgniętą w śnieżnobiałe rumaki szeptaliśmy sobie czułe słówka w tym to najcudowniejsze ze wszystkich:
„Kocham Cię”
Przytuleni do siebie karmiliśmy łabędzie, mewy. Cieszyłeś się razem ze mną gdy jadły mi z dłoni. Wieczory spędzaliśmy w Mauretani- w niepowtarzalnej barce zacumowanej przy bulwarze kurlandzkim. Gdzie w cudownej atmosferze kosztowaliśmy potraw i drinków z kraju Romea i Julii.
Przepełniało mnie tak ogromne szczęście, ze niejeden raz tańczyłam z radością na chodniku ku zdziwieniu przechodniów. Aż chciało mi się krzyczeć z radości. Lekka jak piórko unosiłam się w powietrzu pośród puszystych chmurek.
Najwspanialszą niespodzianką w mym życiu było twe pojawienie się w mym fotograficznym atelier i pytanie chcesz z pędzić ze mną święta i nowy rok w Krynicy-Zdroju?
Bez chwili zastanowienia z radością w głosie odpowiedziałam tak. To było dzień przed Wigilią. W południe. Moim współpracownikom dałam wolne do 3 stycznia i pobiegłam się spakować- wyjeżdżaliśmy za trzy godziny. Mnie wystarczyła godzina. Czekałam z niecierpliwością wypatrując Cię przez okno. Gdy podjechałeś swym srebrnym terenowym fordem rangerem natychmiast wybiegłam na pole w padając Ci radośnie w ramiona. Pocałunek na przywitanie i po chwili jechaliśmy by przeżyć najpiękniejsze święta i najwspanialszego sylwestra w naszym życiu...
W stojącej na skraju lasu, nieopodal cicho szemrzącego strumyka zaśnieżonej chatce w blasku świec połamaliśmy się opłatkiem a następnie zasiedliśmy do wigilijnej kolacji. Przytuleni do siebie, zapatrzeni w kominkowy płomień śpiewaliśmy kolędy w tym tą najpiękniejszą, najbardziej bliską memu sercu Cichą noc:
Cicha noc, święta noc,
pokój niesie ludziom wszem
a u żłobka Matka Święta
czuwa sama uśmiechnięta,
nad Dzieciątka snem.
Cicha noc, święta noc,
pastuszkowie od swych trzód
biegną wielce zadziwieni,
za anielskim głosem pieni,
gdzie się spełnił cud.
Cicha noc, święta noc,
narodzony Boży Syn,
Pan wielkiego majestatu,
niesie dziś całemu światu
odkupienie win.
Cicha noc, święta noc,
jakiż w tobie dzisiaj cud,
w Betlejem Dziecina święta
wznosi w górę swe rączęta
błogosławi lud.
I Twoją ulubioną w śród nocnej ciszy:
Wśród nocnej ciszy głos się rozchodzi:
Wstańcie, pasterze ! Bóg się Wam rodzi !
Czym prędzej się wybierajcie,
do Betlejem pospieszajcie przywitać Pana.
Poszli znaleźli Dzieciątko w żłobie
z wszystkimi znaki, danymi sobie.
Jako Bogu cześć Mu dali,
a witając zawołali z wielkiej radości:
Ach, witaj Zbawco, z dawna żądany,
tyle tysięcy lat wyglądany !
Na ciebie Króle, prorocy
czekali, a Tyś tej nocy nam się objawił.
I my czekamy na Ciebie, Pana,
a skoro przyjdziesz na głos kapłana,
Padniemy na twarz przed Tobą,
wierząc, żeś jest pod osobą Chleba i Wina.
W towarzystwie migoczących gwiazd po migoczącym się bielutkim arrasie poszliśmy do dzieciątka Jezus na pasterkę.
W Boże Narodzenie Obudziłeś mnie pocałunkiem i zapachem przepysznego śniadania które przygotowałeś i podałeś do łóżka wraz z czerwoną różą.
O łóżko oparty był piękny pakunek Co to?- spytałam zdziwiona.
-Zobaczy aniołeczku J-odpowiedziałeś tajemniczo z uśmiechem na twarzy.
Zaciekawiona ściągnęłam świąteczny papier. To co zobaczyłam zaparło mi dech. Oniemiałam.
-Robercie...przepiękny-z zachwytem w głosie. Dziękuje J tonąc radośnie w Twych objęciach.
-Podoba Ci się?
-Jest przepiękny. Jeszcze nigdy nie dostałam swego portretu. Kiedy go namalowałeś?
-W wolnych chwilach.
-Nie mówiłeś że malujesz J
-To moja ogromna pasja J
-Zawieszę go w moim pokoju. Ładnie mnie namalowałeś J
-Jesteś najpiękniejszą różyczką moja kochana perełeczko J
Zauważywszy pojawienie się mego smutku.
-Smucisz się?
-Nie mam nic dla Ciebie. Sprawiłeś mi tak wspaniałą niespodziankę i cudowny prezent a ja nic nie mam dla Ciebie, nie zdążyłam nic przygotować ani kupić.
-Nie martw się najdroższa, Ty jest mym najpiękniejszym prezentem
Przytulona powiedziałam cichutko dziękuje.
W promieniach zimowego słońca jeździliśmy na nartach. Spacerowaliśmy podziwiając niesamowite górskie krajobrazy. Wieczorem płakaliśmy na wzruszającym Love Story. Drugiego dnia świąt oddaliśmy się czarowi muzyki płynąc po tafli lodowiska. Po kolacji przy kominku odkryłeś przede mną swą drugą pasję-twórczość poetycką czytając mi swój wiersz, który napisałeś dla mnie:
"MOJA WENUS"
Z Achti odziana w
szmaragdową koronkę
wynurza się
dziewczę.
W czułych objęciach
księżyca zatracona w
poezji wiatru
tańczy muskana dotykiem
fal.
Otulona falującym
aksamitnym atłasem
pachnąca ambrozją
kosztuje owoców
miłości.
Następne dni upływały nam długich romantycznych spacerach, radosnym robieniu orłów na śniegu obrzucaniu się śnieżkami ,które zawsze kończyły się pocałunkami w śniegu. Wieczorami gdy nie toczyliśmy radosnej wojny na poduszki kończącej się ognistym, pełnym namiętności pocałunkiem; przy lampce czerwonego wina czytałeś mi przepiękne wiersze o miłości
*
***[Odziana w kropelkową koronkę]
Soczyście zielonym
wzgórzom przygląda się
zamyślona Panna
Ze łzami szczęścia
radośnie pląsają
odziana w kropelkową
koronkę różana
nimfa z namiętnym
księciem
Płonących kochanków
czule tulą krwiste
fale a zawstydzone
krokusy zamykają
oczka.
* SZCZĘŚCIE
Idę przez świat radosny,
rozpromieniony.
Moje stopy,
dotykają polnych kwiatów
strącając z ich
różanych twarzyczek
łzy szczęścia.
Unoszę się w przestworzach.
moje serce wypełnia,
ocean miłości.
W duszy rozbrzmiewa
najpiękniejsza muzyka,
którą słyszą,
zakochani!!!!!
* Rozkoszny poranek
Spacerujemy po
perłach szczęścia
otuleni welonem
tajemnicy.
Zanurzeni w
niebiesko-pomaranczowym
oceanie obsypujemy się
płatkami namiętności.
Z pachnących jaśminem
dłoni kosztuję
świeżych malin.
Dotykam kielicha
rozkoszy który
wypełnia me
serce złocistym
nektarem.
Spacer
Otulona szmaragdowym
szalem
strażniczka wspomnień
szepcze
baśnie
Twe różane
stopy
dotykają
złocisto-pomarańczowej
tkaniny
W delikatnych dłoniach
skrywasz
skarb
ciemnozielonej
muszelki
Kryształowe łzy
Kryształowe łzy
cichutko
nucą
melodię marzeń
słyszysz?
to
dźwięk samotności
nuta miłości
drżenie
serc
***[W oceanie fantazji]
Zauroczone...złocistymi
oczami
spogląda na
śnieżnobiałe karoce
Zanurzone...w oceanie
fantazji
lekko drży
doznając rozkosznych
rytmów życia
Zasłuchane...w melodię
miłości
czule tuli...mnie
ciebie
każdego z nas
Wiosenny poranek
W zwiewnej
perłowo-pomarańczowej
sukieneczce
przetykanej
łzami szczęścia
Jutrzenka
tańczy na
złocisto-błękitnych
falach
Lekko zamyślonym
wzrokiem
spogląda na
przytulone
szmaragdowe wzgórza
Różanym uśmiechem
opromienia
pachnący marzeniami
fioletowy kobierzec
Sylwestrową noc daliśmy upust szaleństwu bawiąc się do samego rana. Tańcząc ogniste paso, namiętną rumbę, porywające tango. Z radością w oczach, w sercach przywitaliśmy nowy rok.
Minęła romantyczna pełna miłości zima i nadeszła przepiękna wiosna z którą nasza miłość rozkwitała niczym pączki drzew w parku, kwiaty na łące. Niezapomniane spacery w parku, radosne wygłupy przy w fontannie, w której razem się znaleźliśmy. Przejażdżki statkiem po Wiśle, pocałunki w ciepłym niemalże letnim deszczu -cudowne, magiczne chwile. Żyłam jak w najpiękniejszej baśni, niestety to nie była niekończąca się opowieść.
Jak mgnienie skrzydeł motyla minęły wiosenne miesiące a wraz z nimi nadeszły zmiany. Przyszło lato, które położyło rysy na naszej miłości ,nasz związek zaczął się rozpadać... Nasze spotkania się zmieniły...Rozmowy stały się inne
-Co ci jest?
-Nic.
-Przecież widzę że jesteś nie swój.
-Co masz na myśli.
-To ze cię nie ma...
-Siedzę przy tobie
-Wiesz co mam na myśli.
-Nie nie wiem. Czemu się czepiasz?
-Co?
-Marudzisz.
-Ja?
-Niby ja?
-O co ci chodzi?
-O nic muszę już iść.
I poszedłeś pożegnawszy się ale jakoś tak inaczej niż zazwyczaj.
W następnych dniach niby było fajnie ale czułam że coś jest nie tak, że coś się zmieniło, że coś Cię dręczy. Tak jakbyś się z czymś zmagał, walczył, próbując podjąć najważniejszą decyzję w swym życiu. Widząc ze przechodzisz starałam się być przy tobie o nic nie pytając, lecz to było coraz trudniejsze. Czułam że Cię tracę. W końcu nadszedł dzień, którego strasznie się bałam, najgorszy w mym życiu. Siedząc na ławce w parku spojrzałeś na mnie tak strasznie smutnym wzrokiem, ze aż przeszedł mnie lodowaty dreszcz choć panował upał:
-Natalko
Nie był to radosny głos tak jak zawsze.
-Tak, Robciu
Byłam przerażona czułam że zaraz zdarzy się cos złego.
-Tak bardzo, bardzo Cię kocham moja najukochańsza różyczko...
-Ja Ciebie też koteczku...
-Perełko proszę nie przerywaj bo inaczej nigdy Ci tego nie powiem a muszę choć jest to dla mnie trudne i wolałbym nigdy tego nie czynić.
-To coś złego, prawda?
-Tak.
Z ogromnym trudem spytałam
-Czy.. chcesz...zakończyć...nasz...związek?
Skinienie głową.
Łzy spłynęły mi po twarzy a z piersi wyrwał się potok słów
-Czemu? Co się stało? Czy zrobiłam coś złego? Już mnie nie kochasz?
Objąłeś mnie, przytulając mnie mocno, gładząc moje włosy
-Cichutko najdroższa...cichutko... Nie płacz mój skarbie.
-Już...nie...Twój odpowiedziałam przez łzy.
-Zawsze będziesz moim skarbem.
-Więc...czemu...mnie...odtrącasz...zostawiasz...
-Proszę Cię nie płacz.
-Jak ...mam...nie...płakać...skoro...wyrzucasz mnie...ze swego...serca.
Osuszywszy pocałunkiem spływające po twarzy łzy:
-Aniołeczku na zawsze pozostaniesz w mym sercu
-Jako wspomnienie...a nie miłość...Twego życia.
-Jesteś i zawsze będziesz miłością mego życia.
-Gdyby tak było...nie porzucałbyś mnie.
-Nigdy nikogo tak nie kochałem jak Ciebie.
-Jak mam...w to uwierzyć? Byłam tylko...przelotną znajomością? Lekiem na...Twe kłopoty...z żoną? Czymś w...rodzaju...
Położywszy mi palec na ustach
-Nawet tak nie mów, to nie prawda.
-Nie?
-Nie, tak nie było.
-A jak? Kim dla...Ciebie byłam? Jestem?
-Dziewczyną, którą kocham ponad wszystko.
-Więc czemu mnie...ranisz? Zadajesz...ból?
-Uwierz nie chce tego robić.
-Ale robisz
-Z ciężkim sercem.
-A wiesz jak...po tym co zrobiłeś...krwawi me serce?
-Wiem kochany aniołku, fatalnie się czuje mówiąc Ci to wszystko.
-Więc nie mów...
Chwila przeraźliwej ciszy.
-Proszę...nie zostawiaj mnie.
-Nie mam wyboru
-Chodzi o wiek...o to że jestem...znacznie młodsza od Ciebie?
-Nie.
-Błagam...nie zabijaj naszej miłości.
To co po chwili usłyszałam było kolejną błyskawicą, która rozdarła me serce.
-Mam dzieci.
-Co?
-Dwójkę dzieci
Zdruzgotana nie wiedziałam co powiedzieć. To był prawdziwy szok. Po chwili nastąpił potok słów
-Jak mogłeś mi to zrobić? No jak? Czemu nic nie powiedziałeś. Czemu?
-Chciałem Ci powiedzieć w odpowiednim czasie.
-To znaczy kiedy?
-Gdy będę wiedział co nowej mamie powiedzą dzieci.
-Wiedzą o mnie?
-Nie.
-Więc skąd wiesz, że...
-Spytałem czy chciałyby mieć nową rodzinę, mamę.
-Powiedziały że nie...
Skinienie głową.
-Nie mogę odbierać im szczęścia.
-Dziękuję że rozumiesz.
-Choć to trudne i strasznie boli nie mogę ich skrzywdzić, zranić ich uczuć. Ich szczęście jest ponad nad naszym, jest najważniejsze.
-Dziękuje i przepraszam.
-Nie przepraszaj nie zrobiliśmy nic złego. Nie przepraszaj za piękno, za cudowną miłość, chyba że żałujesz tego co się stało.
-Nie, nie żałuję. Nigdy nie będę żałować tych niezapomnianych, magicznych chwil przeżytych chwil. Dałaś mi tak wiele.
-Ty mnie również. Odmieniłeś me życie Robercie. Sprawiłeś że stało się piękne, pełne barw.
-Dzięki Tobie Natalko znów poznałem co to radość, szczęście, miłość.
W tym momencie zaczął padać ulewny deszcz.
-Jesteś mym słońcem
-A ty moim.
-Kocham Cię Natalio.
-Kocham Cię Robercie. Nigdy nie przestanę
-Zawsze będę Cię kochał.
Nasze spragnione usta połączyły w długim, namiętnym pocałunku...
Ostatni pocałunek...ostatnie przytulenie...ostatnie spojrzenie.
Z rozwianymi włosami, ze łzami płynącymi po twarzy patrzyłam jak odchodzi ma miłość, mój Robert. Jak się oddala powolnym krokiem, jak znika. Zrozpaczona, załamana usiadłam pod drzewem, płacząc. Strugi deszczu spływały po mnie ale ja ich nie czułam, nie czułam zimna, w tym momencie umarło me serce, przestałam żyć.
* Z wykorzystaniem poezji własnego autorstwa